Mamy już siódmy dzień stycznia. Za mną już dwa obrazy z tym właśnie aktorem, dlatego postaram się dziś nadrobić zaległości.
Mężczyzna ten zajmuje, jeśli nie pierwsze, to na pewno miejsce w pierwszej trójce moich ulubionych aktorów filmowych. Ciemna czupryna, brązowe oczy i zawadiacki uśmiech. Wiecie już, o kogo chodzi? Nie? Pomogę Wam.
Pamiętacie film "Koszmar z ulicy Wiązów"? Rola Glena Lantza rozpoczęła jego, trwającą aż do dziś, karierę. Serial "21 Jump Street" na kilka lat uczynił go bożyszczem nastolatków lat 80-tych. Nigdy nie bał się projektów filmowych uznawanych za dziwaczne, czy ekscentryczne. Współpraca z reżyserami uznawanymi za outsiderów Hollywood była dla niego wyzwaniem, które zawsze z chęcią podejmował, być może dlatego, że sam pojmowany był za takiego outsidera. Stawał przed kamerą z takimi sławami jak Marlon Brando, Al Pacino, Leonardo diCaprio, Orlando Bloom, Christina Ricci, Winona Ryder, Gary Oldman, Antonio Banderas, Kate Winslet, czy Helena Bonham Carter. Postacie, w które się wcielał budziły zachwyt, przerażenie, zniesmaczenie, ale nigdy nie pozostawały bez echa. Również bez echa nigdy nie pozostawało jego życie prywatne.
Burzliwe, ale szczęśliwe związki z Winoną Ryder czy Kate Moss, wielokrotnie trafiały na pierwsze strony tabloidów. Poznawszy w końcu "tę jedyną" osiedlił się we Francji, by wraz z nią wychowywać dwójkę uroczych dzieci. Otwarty przez niego klub nocny na stałe wpisał się w trasę pielgrzymek fanów podążających drogą tragicznie zmarłych aktorów. River Phoenix zmarł z przedawkowania na chodniku tuż przed Viper Roomem, tym samym zapoczątkowując kampanię jego właściciela przeciwko narkotykom.
Był już turystą, nosił piękne, choć nieco ekstrawaganckie kapelusze, był właścicielem fabryki czekolady, ale widzowie na całym świecie pokochali go - a niektórzy znienawidzili - za rolę kapitana przeklętego, a na pewno pechowego statku, jakim była "Czarna Perła".
Wiecie już, o kogo chodzi? Niedawno napisano o nim: "On zagra każdego. Jego nie zagra nikt."
Panie i Panowie...
Johnny Depp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz