Powstały w 1999 roku obraz na podstawie opowiadania Washingtona Irvinga pt. Sleepy Hollow. To opowieść o racjonalnie myślącym konstablu z Nowego Jorku, który w ramach, być może żartobliwej złośliwości przełożonych, wysłany zostaje do sennego i mrocznego miasteczka Sleepy Hollow, gdzie ma rozwiązać zagadkę tajemniczego jeźdźca dekapitującego mieszkańców.
Główny bohater, Ichabod Crane, odważnie przyjmuje zadanie, widząc w tym szansę na udowodnienie wszystkim, że tylko naukowe metody i racjonalne podejście do zbrodni daje możliwość wykrycia sprawców. Na miejscu styka się jednak z rzeczywistością, o której wolałby nie wiedzieć, że w ogóle istnieje. W miasteczku panuje przerażenie, bo oto jeździec, i to bez głowy, przyjeżdża, by obcinać głowy mieszkańcom, a następnie te głowy zabiera. Kim jest tajemniczy jeździec, dowiadujemy się od starszyzny miasta, gdy ta opowiada Ichabodowi historię heskiego najemnika, który wcześniej siał postrach wśród wojsk kolonialnych, teraz zaś przybywa z zaświatów, by się mścić.
Ichabod, jak przystało na wykształconego i odznaczającego się zdrowym rozsądkiem, funkcjonariusza policji, wysłuchuje tych historii grzecznie, aczkolwiek niespecjalnie im dowierza. I choć w snach wraca do niego wspomnienie matki, dzięki której miał okazję zetknąć się już z magią, uparcie odrzuca możliwość przenikania naszej rzeczywistości przez rzeczywistość pozaziemską. Jego opinię ma szansę zmienić Katrina van Tassel, córka najbogatszego ziemianina w okolicy, która pała do Ichaboda ogromną sympatią, a która zdaje się zupełnie nie przejmować jego niedowiarstwem. Pojawienie się jeźdźca zwróci konstabla do zaufania legendzie, a zagadką do rozwiązania stanie się pytanie: kto jeźdźca przywołuje i po co?
Johnny Depp jako Ichabod Crane jest uroczo uparty i nieporadny. W Sleepy Hollow, gdzie wszyscy, a już na pewno starszyzna, wiedzą wszystko lepiej niż młody konstabl z wielkiego miasta, porusza się z gracją słonia w składzie porcelany, zupełnie nie przejmując się przerażonymi minami, którymi witane są jego poczynania. Zdecydowany za wszelką cenę odnaleźć naukowe wyjaśnienie zagadki, musi ostatecznie ogłosić kapitulację i uznać istnienie sił silniejszych niż nauka. Depp, do czego z czasem przywykną jego fani, nadaje swej postaci lekko zakręcony wygląd i mimikę, której nie można pomylić z innym aktorem. I tak, Ichabod więcej mówi oczami grającego go Deppa, niż słowami scenariusza. Widz ma wrażenie, że w młodym bohaterze trwa nieustająca gonitwa myśli, analizowanie tego, co zostało powiedziane lub zrobione. Partnerująca mu Christina Ricci jako Katrina van Tassel wydaje się idealnie pasować jako mieszkanka mrocznej wioski. Wygląda też na to, że jest adeptką magii, co niechybnie sprowadzi na nią podejrzenia Ichaboda o udział w sprawie jeźdźca. Jak się kończy cała historia, nie zdradzę, żeby nie psuć Wam przyjemności oglądania.
Ja osobiście dobrze bawiłam się na Jeźdźcu bez głowy, głównie dzięki świetnej grze Deppa, dzięki któremu postać Crane'a zyskała wymiar lekko komediowy, choć sam film by na to nie wskazywał. Reakcje Ichaboda na zetknięcie się z przychodzącym z piekieł jeźdźcem są niesamowite, oto stawia mu czoła próbując go pokonać, by już po potyczce po prostu zemdleć. Widzowi nie pozostaje nic innego jak się uśmiechnąć.
Film ten, w reżyserii Tima Burtona, jest już trzecim z kolei obrazem, po Edwardzie Nożycorękim i Edzie Woodzie, gdzie tych dwóch oryginalnych artystów zdecydowało się podjąć współpracę. Johnny Depp i Tim Burton przez lata rozwijali swoją przyjaźń i przywiązanie do wspólnie tworzonych filmów. Ich wspólne dzieła to już zawsze będą obrazy, w których gotyk miesza się z fantastyką, a Johnny Depp wciela się w kolejne ekscentryczne postacie.
Czy Wam podobało się tak samo, jak i mnie?
PS. Kolejny film to Donnie Brasco :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz