niedziela, 26 maja 2013

Rozgrywka

To film, w którym samo czytanie nazwisk obsady wystarczy, by poczuć bezbrzeżną radość. I lekkie podniecenie na samą myśl o seansie. Reżyser Frank Oz zebrał śmietankę gangsterską aktorów i stworzył obraz, w którym do końca nie mamy pewności: uda się, czy się nie uda ;-)

Nick (Robert de Niro) od ponad dwudziestu lat pracuje jako złodziej. Nie ma na świecie miejsca, do którego nie potrafiłby się dostać. Nie ma takiego sejfu, którego by nie otworzył. Ma jednak swoje zasady: nigdy nie przystępuje do skoku nieprzygotowany, nigdy nie bierze do współpracy nieznanych sobie ludzi i nigdy nie pracuje na własnym podwórku. Tu, w Montrealu, prowadzi sympatyczną knajpę, nad którą ma mieszkanie, jest w jego życiu też piękna kobieta, stewardessa Diane (Angela Bassett), z którą chciałby się wreszcie ustatkować. Ona zaś stawia warunek: nigdy więcej skoków. I Max bez wątpienia zgodziłby się z nią, gdy nie jedna sprawa. Otóż stary przyjaciel, Max (Marlon Brando) prosi go o wykonanie ostatniego skoku i to w dodatku na miejscu, w Montrealu. Do Urzędu Celnego trafiło bowiem bezcenne berło, z którego sprzedaży zyski pozwolą im spokojnie przejść na zasłużoną emeryturę. Nick waha się, ale perspektywa sześciu milionów dolarów ostatecznie przekonuje go. No i w końcu czego nie robi się dla przyjaciela.


I wtedy do gry dołącza on. Jackie Teller (Edward Norton), polecony przez Maxa, ma razem z Nickiem przeprowadzić ten skok życia. W tym celu zatrudnia się w Urzędzie Celnym udając upośledzonego pomocnika sprzątacza. Mając dostęp do wszystkich pomieszczeń, zdobywa mapy, plany, specyfikacje i klucze. Właściwie wszystko, co mogłoby być potrzebne do przeprowadzenia tak zuchwałego napadu. Wydaje się jednak, że skok ten z góry skazany jest na porażkę. Co chwila pojawiają się nowe, nieprzewidziane okoliczności, z którymi nasi bohaterowie muszą radzić sobie na bieżąco. I w dodatku improwizować. Wreszcie nastaje dzień skoku. I dopiero, gdy Nickowi uda się wejść do budynku Urzędu, zaczną się dziać niesamowite rzeczy.


Norton stając u boku deNiro i Brando udowadnia po raz kolejny swoim fanom to, co oni już od dawna wiedzieli. Że jest świetnym aktorem, który potrafi sobie poradzić z każdą rolą. Jego postać jest wyrazista i autentyczna, nawet kiedy zachowuje się jak urażony pięciolatek, któremu zabrano zabawkę. Poczucie niedocenienia i braku szacunku zmusi go do działań, których w planie skoku na pewno nie było, a które na koniec odmienią jego losy. Czy na lepsze, to już musicie sprawdzić sami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz