piątek, 8 listopada 2013

Romeo i Julia

Najsłynniejszy dramat Williama Szekspira, a jednocześnie najsłynniejsza historia tragicznej miłości dwojga młodych ludzi, doczekał się już tylu adaptacji, że starczyłoby chyba na cały rok oglądania. I byłoby z tego całkiem ciekawe noworoczne wyzwanie: wyszukać i obejrzeć jak najwięcej adaptacji, czy to teatralnych, czy filmowych. 


Ale ekranizacja z 1996 roku ustawiła ten dramat w nowym toku rozumienia. Dzięki temu pokolenia wychowywane z wojną gangów w tle zrozumiały, o co im tak właściwie w tej Weronie poszło. Reżyser Baz Luhrman przeniósł Szekspirowską Weronę na Florydę i uczynił z niej Veronę Beach, miasto, która od razu kojarzy się z Miami, w którym zwalczają się dwie, nazwijmy to po imieniu, mafijne rodziny: Montekich i Kapuletich. Bojówki jednych i drugich zwalczają się nawzajem, sprawiając, że miasto co i rusz staje w ogniu, a mieszkańcy nie będący zamieszani w konflikt, boją się wychodzić z domów. Prym wśród nich wiodą Tybalt (John Leguizamo) z rodu Kapuletów oraz Merkucjo (Harold Perrineau) z rodu Montekich. Chcący zaprowadzić spokój w mieście kapitan Prince (Vondie Curtis-Hall) stara się gasić na bieżąco konflikty, jednak po ostatnich wydarzeniach ostrzega obu ojców rodzin: jeśli znów ktoś podniesie rękę na kogoś z wrogiej rodziny, zostanie wypędzony. 


Los jednak spłatał wszystkim figla. W czasie balu u Kapuletów Amor swą strzałą związuje Romea Monteki (Leonardo DiCaprio) i Julię Kapulet (Claire Danes). Młodzi kochankowie nie bacząc na otaczającą ich rodziny nienawiść biorą ślub przed ojcem Laurentym (Pete Postlethwaite), który chce w ich miłości widzieć siłę, która zjednoczy oba rody. Potem wydarzenia toczą się szybko. Romeo odmawia pojedynku z Tybaltem, którego uważa za swego krewniaka, w jego miejsce pojawia się Merkucjo. Tybalt zabija Merkucja, a zrozpaczony Romeo zabija Tybalta. Cierpliwość kapitana Prince'a została wyczerpana. Romeo zostaje wypędzony do Mantui, Julia zaś w ramach pociechy po śmierci kuzyna Tybalta ma poślubić Parysa (Paul Rudd). Ojciec Laurenty wikła misterną sieć spisku mającą uchronić Julię przed bigamią i doprowadzić do połączenia jej z Romeem w Mantui. Oczywiście, nic nie idzie do końca tak jak powinno. Jeden znajomy z nowiną, listonosz, który nie dotarł na czas, niezrozumienie goni niezrozumienie, a finał może być tylko jeden. Chyba nie muszę Wam tego opowiadać dalej.


Rzecz jasna, Claire Danes i Leo DiCaprio umiejętnie zagrali nastolatków, którymi przecież nie byli, a ich wyjątkowa uroda tylko im w tym pomogła. Scena śmierci, po obejrzeniu ich tyle w wykonaniu Leo, nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Mogę po prostu powiedzieć: były lepsze. Ostatnio usłyszałam, że miłość Romea i Julii nie była nieszczęśliwa, ale pechowa. Młodzi mieli po prostu pecha, a już na pewno nie było ich winą, że dostarczaniem wiadomości w Verona Beach zajmował się odpowiednik naszej poczty. Na plus filmu można zapisać to, że nawet gangsterka mówi wierszem i wcale nie brzmi to dziwnie w cadilacach i na plażach. Plusem jest też to, że dość wierne odwzorowanie można pokazać uczniom na języku polskim, a dzięki uwspółcześnieniu nie trzeba się martwić o ich zrozumienie. I nawet nieśmiertelny wręcz cytat z Szekspira pasował do scenerii idealnie: Dziwny miłości traf się na mnie iści, że muszę kochać przedmiot nienawiści.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz