piątek, 6 września 2013

Wrzesień z ...

Chyba najbardziej zaskoczyłam samą siebie decydując się ostatecznie właśnie na niego. Po długim namyśle uznałam bowiem, że muszę w tym miesiącu docenić kogoś tak do tej pory niedocenionego. W dodatku musiałam przebrnąć przez tysiące zdjęć, na których wygląda i uśmiecha się niczym wcielenie nastoletnich marzeń o księciu z bajki, aby znaleźć to jedno odpowiednie.

Ten urodzony 12 listopada 1980 roku rodowity Kanadyjczyk swoją karierę rozpoczynał w Klubie Myszki Mickey, tym samym, który drogę do kariery otworzył Christinie Aguilera, Britney Spears czy Justinowi Timberlake'owi. Miał wówczas trzynaście lat, a gdy w końcu program odwołano, skupił się na graniu epizodów w takich obrazach jak Droga do Avonlea czy Ready or Not. W 1998 roku zaczął występować w serialu Młody Herkules i ten właśnie serial, dziś przez wielu wspominany z rozrzewnieniem, okazał się przełomem. Na dużym ekranie zadebiutował w filmie Frankenstein i ja. Kolejno, rok po roku, pojawiał się w filmach Nic dobrego dla kowboja, The Unbelievables, Tytani, aż wreszcie w 2001 roku zagrał główną rolę w Fanatyku, za którą otrzymał nagrodę Independence Spirit.

Aktor, który stał się ulubieńcem Ameryki i bożyszczem nie tylko nastolatek, kojarzony jest przede wszystkim z filmem Pamiętnik, uznawanym za klasyczny melodramat, gdzie wciela się w klasycznie tragicznego kochanka. Ta rola będzie ciągnąć się za nim jeszcze długo, mimo wielu innych, świetnych obrazów zupełnie niepodobnych do filmu z 2004 roku, gdzie partnerowała mu Rachel McAdams (Zaklęci w czasie, Sherlock Holmes). Rok 2011 okazał się Jego czasem. Na ekrany kin na całym świecie, w krótkich odstępach czasowych, wchodziły filmy, w których grał role tytułowe: Drive, Kocha, lubi, szanuje, czy Idy marcowe, zaraz potem posypały się nagrody i nominacje, między innymi do Złotych Globów. 

Mówi się o nim, że rozumie kobiety, a feministki go uwielbiają. On sam przyznaje, że wcale nie jest taki grzeczny, na jakiego wygląda, wielokrotnie zaś udowodnił, że posiada zarówno dystans do samego siebie, jak i ogromne poczucie humoru. Jak przystało na rasowego mieszkańca Hollywood, jest też muzykiem i jak wielu jego kolegów po fachu, posiada własny zespół o nazwie Dead Men's Bones. Podobno ma zamiar grać tak długo, aż nie spotka tej jedynej i nie założy rodziny.

Prawdopodobnie największym jego problemem i wrogiem jest jego własna uroda. W Internecie nie brakuje opinii, które można sprowadzić do jednego stwierdzenia: niemożliwie wręcz piękny. Ale jak mawiał mój profesor od historii filozofii, o gustach się nie dyskutuje.

Panie i Panowie, przed Wami...

Ryan Gosling


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz