czwartek, 26 września 2013

Drive

Słyszałam już tyle o tym filmie, że kiedy wreszcie przyszło mi go obejrzeć - w całości po raz pierwszy - nie byłam pewna, czy to słuszny krok. Ale tak bardzo chciałam zobaczyć film, za który Gosling zebrał porównywalną ilość pochwalnych hymnów, co głosów krytyki, że musiałam odsunąć na bok wszystkie za i przeciw, które do tej pory zebrałam.


Główny bohater (Ryan Gosling) nie ma imienia. A przynajmniej nikomu go nie zdradza. Dla postronnych istnieje jako Driver, kierowca na telefon, asystujący przy czarnej robocie, znający każdy zaułek miasta i potrafiący wyjść na czysto z każdej, nawet beznadziejnej sytuacji. W świetle słońca pracuje jako kaskader i mechanik samochodowy, nocami wozi gangsterów. Jest świetnym kierowcą, a jego małomówność to tylko dodatkowa zaleta. Jego szef, Shannon (Bryan Cranston), chce wykorzystać jego umiejętności i wystawić chłopaka w wyścigach samochodowych. Potrzebny mu samochód. Albo kasa na samochód. Ale to nietrudno znaleźć, gdy wie się, gdzie szukać. Gangsterów wokół nie brakuje, a Shannon ma wśród nich wielu znajomych.


W międzyczasie Driver poznaje Irene (Carey Mulligan) i jej syna Benicia. Zaprzyjaźnia się z malcem i jego matką, a na drodze rozwijającej się sympatii wkrótce staje Standard Gabriel (Oscar Isaac), mąż Irene i ojciec chłopca, który właśnie wyszedł z więzienia.. Driver chciałby się usunąć z życia rodziny, ale to niemożliwe. Będąc przypadkowym świadkiem pobicia mężczyzny, dowiaduje się, że ten jest winien pewnemu gangsterowi sporą sumę pieniędzy. Driver postanawia pomóc Standardowi. Zależy mu na Irene, a wie, że i jej może grozić niebezpieczeństwo, jeśli mąż nie spłaci długów. Planowany jako dziecinnie łatwy napad wymyka się spod kontroli i pociąga za sobą całą serię krwawych zdarzeń.


Muszę się przyznać, że ten film bardzo mi się podobał. Choć nie jestem przyzwyczajona do obrazów, w których w czasie jednej sceny bohater wypowiada więcej słów niż przez cały film, to jednak ma on w sobie coś tak tajemniczego i dramatycznego, że ogląda się go z zapartym tchem. To prawda, że może nużyć patrzenie, jak główny bohater całymi nocami krąży samochodem po mieście, ale z drugiej strony jasne jest, że nie jest to jazda bez celu. Być może znów czeka go zadanie, a do zadania trzeba być przygotowanym. Widz z pewnością może czuć się zaskoczony nagłą ekspresją bohatera, który jak do tej pory, przebywając poza samochodem, nie wykazywał żadnych gwałtownych emocji czy ruchów. W dodatku do końca nie można być pewnym, jakie zakończenie będzie miała ta historia. Podskórnie chciałoby się, żeby było szczęśliwe, ale nie ma pewności, że takie właśnie będzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz