niedziela, 22 września 2013

Szkolny chwyt

Amerykanie mają do tego rodzaju filmów szczególny sentyment. Relacje nauczyciel - uczeń wywołujące pewne spodziewane, a częściej niespodziewane, efekty to wdzięczny temat na film, który później z powodzeniem można wykorzystywać jako pomoc dydaktyczną w szkole lub na studiach.


Half Nelson to opowieść o zmaganiu z życiem pewnego nauczyciela, który wciąż jeszcze żyje w świecie wypełnionym ideałami. Daniel Dunne (Ryan Gosling) jest nauczycielem historii i trenerem koszykówki w szkole, do której chodzą zarówno czarnoskórzy nastolatkowie, jak i biali. Ucząc historii próbuje wpoić swoim uczniom przekonanie, że każda przyczyna ma swój skutek, a każdy skutek - swoją przyczynę, że bez względu na to, w jakich warunkach przyszło im żyć, nie są zwolnieni z samodzielnego myślenia i bronienia własnej opinii, a tym bardziej nie powinni rezygnować z własnych marzeń. Jego podejście niezbyt podoba się dyrektorce szkoły, jednak poza zwracaniem mu uwagi na program nauczania nie próbuje ona podejmować przeciwko niemu żadnych kroków. Niezwykła więź zaczyna łączyć go z jedną z uczennic, dziewczyną imieniem Drey (Shareeka Epps), często podwozi ją do domu po treningach, dziewczyna bowiem oprócz zapracowanej matki nie ma nikogo, kto mógłby się nią zająć. Nie. Poprawka. Jest jeszcze Frank (Anthony Mackie), o którym wszyscy wiedzą, że handluje narkotykami, który jest odpowiedzialny za to, że brat Drey siedzi w więzieniu, a który postanowił wziąć dziewczynę pod opiekę. Między nim a Danem zrodzi się konflikt, którego przedmiotem będzie dobro dziewczyny. Tylko, że Dan ma pewien problem, o którym od niedawna wie również Drey: sam bierze narkotyki.


To prawda, że w tym filmie mało jest żywej akcji, czy dramatycznych zwrotów, krew też się rzadko leje, a jeśli już to z nosa. Ale takie jest przecież życie, prawda? Niepozorne, ciche i pełne niemego dramatu. Zupełnie nie dziwi mnie fakt, że za rolę w tym właśnie filmie Ryan został nominowany do Oscara w 2007 roku. Jego kreacja Daniela Dunna ociera się wręcz o absurd: oto nauczyciel pragnący uchronić przyjaciółkę przed zgubnym wpływem czegoś, z czym sam sobie nie może poradzić. Piszę 'przyjaciółkę', bo tak właśnie należałoby określić relację między Danem a Drey. I choć to zapewne w dużej mierze zasługa scenariusza, to jednak nie bez znaczenia jest tu gra Goslinga, który dzięki gestom i mimice twarzy, a także niedokończonych zdaniach oddaje doskonale niuanse tej trudnej relacji, jaką przecież musi być przyjaźń między dziewczynką a dorosłym facetem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz