Niecałe dwa lata po przedziwnych Znakach, M. Night Shyamalan zabrał fanów swego reżyserskiego warsztatu do Osady mieszczącej się gdzieś w głąb lasów Pensylwanii. I znów, powierzchowna treść kryje tę o wiele głębszą, prawdę o człowieku, jego zmaganiu ze strachem i poszukiwaniu odwagi.
Tytułową osadę zamieszkuje kilkadziesiąt osób. Przewodzi im starszyzna, która na cotygodniowych spotkaniach przyjmuje wnioski, prośby i rozpatruje pilne sprawy. Osadę otacza las, do którego wchodzić nie wolno, w obawie przed tymi, o których się nie mówi, a z którymi kojarzony jest trefny kolor - czerwony. Jest jednak wśród mieszkańców osady ktoś, kto otaczającego ich lasu się nie boi. Nie boi się do tego stopnia, że chciałby pójść do miast, by uzupełnić zapasy lekarstw, które mogłyby ratować ciężko chorych. To Lucius Hunt (Joaquin Phoenix), małomówny i odważny, jedyny syn wdowy Alice Hunt (Sigourney Weaver). Nie ma w nim strachu, a jest to warunek, by móc wejść do lasu i uniknąć ataku istot. Starszyzna jednak konsekwentnie odmawia. Lucius wiedziony pokusą przekracza granicę lasu, a mimo tego, że przebywał tam zaledwie kilka minut, ściągnął na osadę niebezpieczeństwo. Wówczas zaczyna odczuwać strach. Nie o siebie, lecz o Ivy Walker (Bryce Dallas Howard), córkę przewodniczącego rady, którą darzy głębokim uczuciem. Ivy jest niewidoma, jednak mimo tego "widzi" wszystko wyraźniej i lepiej. Ojciec (William Hurt) uważa, że jego córka posiada odwagę, jakiej nie ma nikt w osadzie, może jedynie Lucius, któremu z radością oddaje rękę Ivy. Po zaręczynach Luciusa i Ivy dochodzi do tragedii. Noah Percy (Adrien Brody), chory umysłowo przyjaciel Ivy, atakuje Luciusa w jego domu. Stan mężczyzny się pogarsza, a ojciec Ivy, widząc jej rozpacz, podejmuje najtrudniejszą w życiu decyzję. Wysyła swą niewidomą córkę do miast. Tylko ona zdoła pokonać las i przynieść leki mogące uratować jej ukochanego.
Nie mam pojęcia, na czym polega fenomen Shyamalana. Jego filmy zawsze mają ukrytą głębię i zawsze potrafią namieszać w głowach. Słowem, są po prostu dziwne. Osada nie stanowi pod tym względem wyjątku. Przede wszystkim mówi nam o pragnieniu człowieka do ucieczki przed wszelkim złem. Zaszyć się gdzieś, stworzyć własny świat, gdzie zło nie będzie miało wstępu. Wśród mieszkańców osady panowała zgoda co do konieczności pozostawania w dolinie, dopiero niewinna śmierć małego chłopca skłoniła Luciusa do myślenia o tym, co jest poza lasem i czy jest tam coś, co mogłoby ich ratować. A może pragnął też zobaczyć, co jest poza lasem? Phoenix w Osadzie wraca do swojego stylu gry, do bohatera wyciszonego i stojącego z boku, ale wciąż bystrego obserwatora wydarzeń, które dzieją się wokół niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz