Obejrzałam ten film dawno temu, i to tylko wyłącznie ze względu na grającego tam Nicolasa Cage'a, którego uwielbiam i jestem w stanie znieść z nim każdy film, nawet najgorszy gniot (jak na przykład Uczeń czarnoksiężnika). Pamiętam, że gdy nastolatką będąc oglądałam go po raz pierwszy, czułam się tym obrazem z lekka przerażona. Fakt, że obejrzałam go późno w nocy, gdy wszyscy w domu już spali, dodatkowo potęgował to wrażenie.
Nicolas Cage wciela się w tym filmie w postać Toma Wellesa, prywatnego detektywa, który na zlecenie różnych szych ze świata finansjery i polityki śledzi niewierne żony i mężów, szuka haków na przeciwników, itp. Chwalony za dyskrecję i lojalność, zostaje zatrudniony przez panią Christian, wdowę po jednym z najbogatszych obywateli ich regionu, do sprawy wyjątkowo trudnej i bardzo delikatnej. Otóż po śmierci współmałżonka, pani Christian odkryła w rzeczach męża film, na którym znajduje się brutalne morderstwo młodej dziewczyny. Starsza pani chce wiedzieć, kim była dziewczyna i co się z nią naprawdę stało, oraz dlaczego jej mąż przechowywał taką taśmę w swoim sejfie. Tom rozpoczyna więc poszukiwania, zmuszony po raz kolejny zostawić żonę (Catherine Keener) i córkę na czas nieokreślony. Najpierw udaje mu się ustalić tożsamość dziewczyny, a po wizycie u jej matki i odnalezieniu jej pamiętnika, także i kierunek, w jakim się udała uciekając z domu. Jego droga prowadzi przez Hollywood, gdzie spotyka Maxa Californię (Joaquin Phoenix) i namierza jednego z twórców brutalnego obrazu, aż do Nowego Jorku, gdzie wraz z Maxem spotykają Dina Velveta (Peter Stormare), producenta filmów pornograficznych, ale przede wszystkim takich o tematyce sado-maso. Tom jest zdeterminowany, by odkryć prawdę o losach dziewczyny, nie chce jednak narażać Maxa i próbuje go przekonać, by wracał do Los Angeles. Na takie zachowania jest już za późno, obaj panowie siedzą w tym po uszy, nie mając pojęcia, na jak wielkie niebezpieczeństwo się narażają. W dodatku po piętach depcze im tajemniczy osobnik.
Film ten niewątpliwie należy do Cage'a. Samotny mściciel, któremu kibicują wszyscy oglądający. Wie, że brzemię zemsty będzie nosił do końca życia, i najdoskonalej swoją tragedię oddaje w chwilach, gdy patrzy w niewinną i spokojną twarz córeczki. To również o jej bezpieczeństwo będzie walczył. Ale Max California w wykonaniu Joaquina Phoenixa, jest majstersztykiem, również charakteryzacji. Niebieskie włosy, piercing w brwiach, tatuaże, obcisłe podkoszulki i spodnie ze skóry, to elementy składowe naszego bohatera. Ale i on potrafi zaskoczyć. Choć pracuje w sklepie z prasą i literaturą tylko dla dorosłych, na zapleczu którego prowadzony jest legalny dom schadzek, to jednak aspiracje ma większe. Kiedyś był muzykiem, a to marzenie zweryfikowało życie. Teraz, przy sklepowej ladzie, czytując Trumana Capote ukrytego za okładką pisma porno, wciąż chce wierzyć, że tamto marzenie nie jest już tylko wspomnieniem. I choć jego rola w tym filmie jest zdecydowanie drugoplanowa, co przekłada się na ilość czasu, w jakim pojawia się na ekranie, to jednak jego postać to ktoś, kogo tak łatwo zapomnieć się nie da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz