poniedziałek, 4 lutego 2013

Kochanice króla

The Other Boleyn Girl, bo tak brzmi oryginalny tytuł tego powstałego w 2008 roku filmu, to historia dwóch sióstr, z których jedna miała niebagatelny wpływ na historię Anglii. Chodzi oczywiście o Marię i Annę Boleyn. Zarówno pierwsza, jak i druga miała romans z jednym z najsłynniejszych spośród angielskich królów, czyli Henrykiem VIII. To, że przede wszystkim zasłynął posiadaniem sześciu żon (z czego dwie kazał ściąć), pozostaje inną historią. Z obiema siostrami zapoznajemy się na weselu Marii, tej łagodniejszej, zupełnego przeciwieństwa energicznej i ambitnej Anny. Widać jednak, że siostry darzą się ogromnym przywiązaniem i uczuciem. Obrazu sielanki dopełnia brat Jerzy. Przesympatyczny i całym sercem oddany siostrom, ale całkowicie w ich cieniu. I w tej właśnie roli zobaczyć możemy w tym filmie bohatera miesiąca lutego.


Scenariusz Petera Morgana opiera się w dużej mierze o kilkusetstronicową powieść pod tym samym tytułem czołowej autorki romansów historycznych, Phillippy Gregory. Za kamerą stanął Justin Chadwick, a do swojego filmu zaangażował dwie z czołówki najpiękniejszych kobiet Hollywood. W roli Marii obsadził Scarlett Johansson, natomiast w roli Anny - Natalie Portman. W postać króla Henryka wcielił się Eric Bana. Oprócz nich w filmie zobaczyć możemy m.in. Kristin Scott Thomas, Davida Morrisseya, czy Eddiego Redmayne'a (znanego dziś bardziej z roli Mariusa w musicalowej adaptacji Nędzników).

Choć historia opowiedziana w Kochanicach króla z prawdziwymi wydarzeniami rozmija się bardzo często, to jednak ogląda się ją nie bez przyjemności. Jerzy Boleyn, w którego wciela się Jim Sturgess, to osoba, która w politycznych rozgrywkach toczonych na dworze nie chce brać udziału, ostatecznie zaś staje się najbardziej poszkodowana. Tak przynajmniej widzimy to w filmie. Jak było naprawdę, wystarczy sprawdzić w podręcznikach o historii dynastii Tudorów. Tutaj jednak jest on sympatycznym młodzieńcem, który zmuszony do małżeństwa ze znienawidzoną kobietę, próbuje lawirować między nią a miłością do ukochanych i potrzebujących jego wsparcia sióstr.

I to właśnie miłość do siostry ściągnie na niego nieszczęście. Ledwie tolerowana żona szpieguje na usługach rodzonego wuja Jerzego, i to dzięki niej do króla docierają wieści, które zaprowadzą i Annę, i Jerzego na szafot. Dziwna rzecz, że w przypadku Anny, która na przemian wkurza i wzbudza litość, można jeszcze mieć poczucie słuszności co do wydanego wyroku na przemian z wątpliwościami. W przypadku Jerzego, w tym konkretnym filmie, jedyne uczucia to dojmujący smutek, współczucie i żal. 

Jerzy Boleyn w Kochanicach króla, dzięki radosnemu usposobieniu i prawie nieznikającemu uśmiechowi, jest postacią tak sympatyczną, że dłonie same się zaciskają w pięści na myśl, jaki smutny los przyszło mu dzielić. Trudno nazwać jego rolę w tym filmie główną, raczej epizodyczną. Jestem pewna, że dla kogoś, kto by go nie szukał, przemknąłby niezauważony przez ekran. Dla mnie nie. Z czystą przyjemnością wracam czasem do tego filmu. To w tym właśnie filmie miałam okazję zobaczyć go po raz pierwszy. Do tej pory obejrzałam go przynajmniej z pięć razy.


P.S. W następnym filmie trafimy w 'oczko', czyli ... 21 ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz