poniedziałek, 11 listopada 2013

Człowiek w żelaznej masce

Wszelkim powieściom historycznym, czy ocierającym się o historię, mówię zdecydowane tak! A już zwłaszcza tym z gatunku "płaszcza i szpady". Od podlotka zakochana jestem w francuskich muszkieterach, zatem wszystkie książki z nimi w roli głównej czy też w tle, są mile widziane. Podobnie jak ich ekranizacje.


Człowiek w żelaznej masce jest nie tylko filmem opartym o motyw pochodzący z powieści Aleksandra Dumasa ojca pt. Wicehrabia de Bragelonne, ale stanowi też część barwnej historii Francji. Istnienie tajemniczego więźnia w masce nie zostało potwierdzone. Ale też w wiarygodny sposób nie zostało zakwestionowane. Kim był więzień, nie wiadomo, choć teorii na ten temat było wiele. Dumas wybrał tę najpopularniejszą, zgodnie z którą król Ludwik XIV miał brata bliźniaka, którego na rozkaz ojca chłopców ukryto, a następnie zamknięto w Bastylii. Miał stamtąd nigdy nie wyjść, jednak francuski powieściopisarz ukuł fabułę, w której tajemniczy bliźniak zostaje uwolniony. Czeka go bowiem misja do spełnienia.


We Francji źle się dzieje. Młody król Ludwik XIV (Leonardo DiCaprio) woli zajmować się kobietami i licznymi dworskimi rozrywkami, niż martwić tym, że jego lud głoduje i ogólnie cierpi nędzę. Nie słucha nikogo. Ani swej królewskiej matki (Anne Parillaud), ani szlachetnego kapitana muszkieterów, D'Artagnana (Gabriel Byrne). W dodatku od niedawna ma na oku niejaką Christine (Judith Godreche), narzeczoną Raoula, syna Atosa (John Malkovich). Aby zdobyć dziewczynę, wysyła młodzieńca na front licząc, że ten zginie, co ułatwi mu uwiedzenie zrozpaczonej stratą Christine. Jednak śmierć Raoula zgnębi przede wszystkim jego ojca. Atos, będący wraz z przyjaciółmi, Portosem (Gerard Depardieu) i Aramisem (Jeremy Irons), legendą wśród muszkieterów, dość ma rządów kapryśnego władcy, który swoje zachcianki przedkłada nad potrzeby i życie innych. Aramis ma plan, do realizacji którego zaprasza Portosa i Atosa, a także D'Artagnana, który jest przecież ich wiernym towarzyszem z czasów czynnej służby. D'Artagnan jednak odmawia, z sobie znanych powodów. Niezrażeni tym muszkieterowie ruszają do Bastylii, uwolnić więźnia w żelaznej masce. Zgodnie ze słowami Aramisa, jest nim Filip (Leonardo DiCaprio), bliźniaczy brat Ludwika. Panowie zamierzają przygotować go do życia na dworze i w czasie balu maskowego dokonać zamiany braci. Wiedzą, że D'Artagnan będzie czujnie obserwował wszystkie wydarzenia w czasie balu, w końcu ślubował chronić króla. Przyjaciele chcą jednak zaryzykować. Chodzi o dobro Francji.


DiCaprio dostał za tę rolę Złotą Malinę w kategorii Najgorszy duet filmowy, a ponieważ zagrał braci bliźniaków, to należałoby chyba liczyć mu tę nagrodę podwójnie. Trudno się dziwić. Szczyt umiejętności aktorskich, jego umiejętności, to nie był na pewno. Na plus można jednak zapisać mu to, że bardzo starał się oddać różnice, nie tylko w charakterach, te bowiem gwarantował scenariusz, ale też w wyglądzie. Przyjrzyjcie się dobrze, jak szalony wzrok ma Leo jako Ludwik, a jakie smutne i melancholijne spojrzenie jako Filip. Ja miałam wrażenie, że jeszcze chwilę i biedny Filip wybuchnie płaczem.


Przede wszystkim in plus w tym filmie są odtwórcy ról muszkieterów. Sama śmietanka. Malkovich, Irons, Depardieu, Byrne. Ten ostatni, choć najmniej znany, to jednak na mnie zrobił największe wrażenie. Podobnie jak Jeremy Irons w roli Aramisa. Może dlatego, że tych dwóch muszkieterów uwielbiam najbardziej. D'Artagnana jednak bardziej. Dużo bardziej. I właśnie dlatego Gabriel Byrne podbił moje serce w chwili, gdy po raz pierwszy pojawił się na ekranie w tym pięknym kapeluszu z pióropuszem. Film ogląda się przyjemnie, a jeśli nie sprawdzicie wcześniej, ile czasu Was czeka przed telewizorem bądź komputerem, możecie się nieźle zdziwić, gdy będzie się miał ku końcowi. Chociaż trudno się dziwić takiemu a nie innemu zakończeniu, skoro film zrobili Amerykanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz